piątek, 26 czerwca 2015

[2] Mój dzień dla włosów - Garnier, Sylveco, Biovax, Mrs. Potter's - BDH

Jak już sami zauważyliście po jednym takim wpisie, moje dni dla włosów nie są tylko i wyłącznie w niedzielę, jak to robi większość blogerek, ale w inne dni, głównie w te, podczas których mam więcej czasu dla mojej czupryny. Samymi włosami nie żyję, a mimo włosomaniactwa cały czas będę się trzymać opinii, że WŁOSY SĄ DLA MNIE, A NIE JA DLA WŁOSÓW ;)

Nie mam też, aż tyle kosmetyków, aby za każdym razem komponować inne zestawy, ale będę się starać je urozmaicać.

Mój wczorajszy zestaw nie był wybitnie trafiony.. Ale o tym później ;)

Najpierw napiszę troszkę o wczorajszej zdobyczy. Jakiś czas temu zauważyłam, że w mojej ulubionej drogerii pojawiły się kosmetyki firmy SYLVECO, ale nigdy nie było mi po drodze, aby wstąpić i zobaczyć,
co ciekawego się w sklepie pojawiło. Wczoraj miałam taką okazję i mój wybór w zakupie padł na wygładzającą odżywkę do włosów z łopianem i olejkiem sosnowym. Na tą chwilę napiszę tylko, że wg producenta odżywka ma za zadanie ułatwiać rozczesywanie, zmiękcza i przywraca połysk oraz zapewnia efekt miękkich włosów. Wg zaleceń należy ją trzymać na całej długości włosów około 2 minut i następnie dokładnie spłukać.. ;) Postanowiłam, że będę ją stosować regularnie po każdym myciu, aby powiedzmy po około tygodniu - dwóch, napisać dla Was recenzję, której w sumie sama jestem ciekawa, gdy będę odżywkę nakładać solo od razu pomyciu szamponem. Być może właśnie dlatego wczoraj nie udał się mój DDW, bo rozprowadzenie odżywki poprzedziłam umyciem moich kłaczków na długości odżywką.





Zestaw, który wczoraj poszedł w ruch był dość ubogi :) Ostatnio jakoś nie mam zbytnio czasu na olejowanie, albo standardowo odzywa się przeze mnie lenistwo.. Więc wyjątkowo nie nałożyłam wczoraj żadnego oleju na włosy. Staram się to ostatnio wynagradzać im poprzez przerzucenie się z mycia włosów szamponem na mycie odżywką. Zauważyłam, że teraz daje dużo lepsze efekty, niż jak używałam odżywki zamiast szamponu  8 miesięcy temu.



Co zrobiłam - krok po kroku.

Najpierw zaczęłam od mycia włosów odżywką - wykorzystałam do tego celu zakupiony tydzień temu  balsam Mrs. Potter's - aloes i jedwab, który jest przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych. Balsam zawiera nawilżający ekstrakt z aloesu, wygładzające proteiny jedwabiu oraz regenerujący ekstrakt z białej herbaty. Efekt uzyskany wg producenta to zregenerowane, lśniące i łatwiej się rozczesujące włosy. Balsam należy nałożyć na wilgotne włosy i spłukać ;) - Ja go naniosłam, bardzo dokładnie rozprowadziłam i wmasowałam i pozostawiłam na 10 minut. W międzyczasie nałożyłam na skalp szampon Garnier Ultra Doux - olejek awokado i masło karite. I to był chyba właśnie błąd, ponieważ, gdy poprzedniego dnia umyłam włosy tylko i wyłącznie odżywką bez użycia jakiegokolwiek szamponu i później maski, włosy był w zdecydowanie lepszym stanie niż dzisiaj - zwłaszcza u nasady. Podczas masażu skóry głowy starałam się, aby jak najmniej szamponu i piany wylądowało na długości włosów. Po tych mniej więcej 10 minutach, z czego dwie ostatnie były masażem skalpu zmyłam dokładnie szampon i balsam. Następnie nałożyłam na całej długości, w tym przypadku omijając skórę głowy wcześniej wymienioną przeze mnie odżywkę wygładzającą SYLVECO. Rozprowadziłam dokładnie na włosach, przeczesałam je grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach i pozostawiłam na włosach około 3 minuty. Dokładnie spłukałam, ustawiłam w prysznicu chłodny strumień wody i polałam nim włosy, aby domknąć łuski włosa. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że doskonale rozczesałam mokre włosy, bez wyrywania ich sobie i ciągnięcia, czym byłam mile zaskoczona.. Na końcówki oczywiście nałożyłam serum A+E z Biovaxu - jak już wiecie moje ulubione.

Przez pół godzinki pozwoliłam włosom swobodnie schnąć, a potem na noc zaplotłam sobie dobieranego warkocza :)

Powiem tak.. mimo mojego BHD (bad hair day) dawno nie miałam tak cudownie pofalowanych włosów po rozpuszczeniu ich rano. Jakbym Wam nie powiedziała, uwierzylibyście, że dwa miesiące temu miałam robione prostowanie keratynowe ENCANTO?






















Niestety, jak to brązy mają do siebie, co światło to mają inny odcień.

Efekt wczorajszej pielęgnacji:

  • miękkie w dotyku
  • ale lekko spuszone włosy
  • błyszczące włosy
Niestety efekt spuszenia z godziny na godzinę stawał się coraz większy, przez co w ciągu dnia musiałam związać włosy i tak do tej pory chodzę w warkoczu. Ostatnio, gdy włosy mi podrosły i przestały uciekać, a warkocz wychodzi mi coraz lepiej w ciągu dnia, a nie jak robię na noc - plotę go za każdym razem, gdy muszę mieć związane włosy. W zamian po rozpuszczeniu mam całkiem ładne fale :)

To chyba na tyle.. Zastanawiam się tylko, co dokładnie przetestować od kolejnego mycia przez najbliższe dwa tygodnie. Mycie balsamem, czy stosowanie odżywki Sylveco? A Wy o czym byście woleli przeczytać?

Pozdrawiam, Nika :)

4 komentarze:

  1. Fajniutkie mini fale :D lubię balsam do.mycia Potters, testuję ten z melisą ponieważ ma witaminy. Myje tak dobrze, że włosy oczyszczam szamponem.może raz w tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ;) mi też się podobają te fale ;)
      Moje włosy lubią aloes ;) więc stąd mój wybór przy tym balsamie

      Usuń
  2. Ladnie wyszlo, chcialabym zeby moje wlosy tak wygladaly po nocy;)

    OdpowiedzUsuń