Ostatnio odstawiłam szampony, wszelkie zdzieraki z SLS/SLES oraz te na co dzień łagodne na rzecz odżywek... Żeby nie było - włosy oczyszczam raz na dwa tygodnie (wtedy SLS obowiązkowe z szamponie pokrzywowym).
Zawsze do mycia odżywką wybierałam aloesowego brata recenzjowanej dzisiaj odżywki, w którym raczej byłam zakochana - włosy po umyciu delikatne, miękkie i błyszczące, również dobrze dociążone, aczkolwiek szybciej się przetłuszczające. Jako że ostatnio mój skalp trochę szwankował i potrzebował porządnego nawilżenia (wraz z kłakami oczywiście) postanowiłam wrócić do Mrs. Potter's, prawie, że na kolanach :P
Niestety w mojej ulubionej drogerii nie było wersji aloesowej, nad czym bardzo ubolewałam, więc żeby nie tracić czasu na zamawianie kupiłam wersję z melisą i wit. A, E F, która dedykowana jest do włosów tłustych u nasady i suchych na końcach. I tak sobie myłam włoski z dobre dwa tygodnie tą odżywkę, aż powiedziałam dość! I dzisiaj zmieniłam odżywkę do mycia.
Zapach: ziołowy, świeży, no jak zapach melisy, niezbyt długo utrzymujący się na włosach, a szkoda, bo zapach bardzo mi podpasował
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Isopropyl Myristate, Dimethicone Copolyol, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Diethylhexyl Syringylidenemalonate, Caprylic/Capric Triglyceride, Melissa Officinalis, Citrus Aurantifolia, P{ropylene Glycol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Parfum, Isopropyl Alcohol, Magnessium Nitrate, Magnessium Chloride, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, Citric Acid, Limonene
(zapożyczony z wizaz.pl, ponieważ akurat na składzie na moim opakowaniu naklejona jest cena, której nie mogę zdrapać)
Cena i dostępność: w granicach 10-15zł, zazwyczaj w prywatnych drogeriach (mam na myśli, że nie w sieciówkach - bynajmniej ja ich tam nie widziałam, jak się mylę to sorka :) )
Opakowanie: plastikowe, wygodne, nie wyślizgujące się z mokrych rąk. Jak się weźmie butelkę pod światło widać nawet, ile zostało zawartości.
Wydajność i konsystencja: Jak to bywa z odżywkami, którymi myjemy włosy należy ich użyć więcej, aby się delikatnie spieniły i można było umyć nimi włosy. Konsystencja jest natomiast biała, taka perłowa, niezbyt wodna.
No i moja opinia - włosy rzeczywiście mniej się po niej przetłuszczają. Raz nawet nie myłam po niej włosów przez dobre trzy dni (aż sama byłam w szoku, ale w dużej mierze chyba muszę podziękować kozieradce, a nie temu balsamowi). Ale niestety na długości były suche... i to bardzo, od razu po spłukaniu włosów i odciśnięciu wody w ręcznik miałam problem z ich rozczesaniem, później już po każdym myciu nakładałam jeszcze na chwilę maskę bądź inną odżywkę, aby nadać takiego poślizgu na włosach. I to co mi się niezbyt spodobało - nie miałam wrażenia, że włosy są nawilżone, wręcz przeciwnie, ze odżywka je dodatkowo wysusza.
Niestety z bratem wersji aloesowej się nie polubiłam. Zostało mi jeszcze pół butelki balsamu i chyba go wyrzucę, bo nie mam pomysłu jak to wykorzystać. Dobrze, że wiele nie kosztował, to nie będzie mi aż tak szkoda.
Dzisiaj natomiast kupiłam maskę Kallos Algae, którą zastąpiłam ten balsam i po pierwszym użyciu jestem już zadowolona, co prawda chciałam wersję z aloesem :D ale nie było, więc musiałam się zadowolić tym :) ale był to chyba strzał w dziesiątkę :)
Pozdrawiam, Nika :)
Możesz golić nią nogi ;)
OdpowiedzUsuńA kallosa algae ja uwielbiam, muszę sprawdzić jak się nim myje włosy :)
Buziaki :*
Chciałam właśnie napisać tak jak koleżanka wyżej - nada się do golenia nóg :D
OdpowiedzUsuńPottersy do mycia mocno mnie kusza ;)
OdpowiedzUsuńTylko nie kupuj tej wersji :P
Usuńzastanawiam się właśnie jak sprawdziła by się u mnie :-) nie.próbowałam jeszcze.mycia odzywka
OdpowiedzUsuńNigdy nie wyrzucaj odżywki do włosów,która nie sprawdziła się. Rozprowadź w gorącej wodzie i płucz w tym wełniane gryzące sweterki albo sweterki,których wygląd nieco podupadł. Gwarantowana poprawa wyglądu swetra.
OdpowiedzUsuń