Niestety będę
się posiłkować zdjęciami z sieci, ponieważ maski miałam dość dawno i nie mam
żadnych ich obecnych zdjęć.
Zacznę od
ogólnej oceny każdej z nich, a następnie zobaczycie przygotowaną porównawczą
tabelę z podstawowymi danymi
NaturVital:
Owiana sławą wśród
włosomaniaczek mocno nawilżająca maska, świetnie recenzje w sieci,
jeszcze lepszy skład - krótki i treściwy (wysoko w składzie znajduje się sok z aloesu [na trzecim za wodą i emolientem], ekstrakt z owoców jałowca, gliceryna i pantenol), mimo wysokiej ceny (ja zapłaciłam około 24zł za 300ml) skusiłam się na nią.. i po daniu jej kilku szans zaczęłam żałować wydanych na nią pieniędzy. NA MOICH WŁOSACH NIE SPRAWDZIŁA SIĘ W OGÓLE, mimo że moje kłaczki uwielbiają aloes.
jeszcze lepszy skład - krótki i treściwy (wysoko w składzie znajduje się sok z aloesu [na trzecim za wodą i emolientem], ekstrakt z owoców jałowca, gliceryna i pantenol), mimo wysokiej ceny (ja zapłaciłam około 24zł za 300ml) skusiłam się na nią.. i po daniu jej kilku szans zaczęłam żałować wydanych na nią pieniędzy. NA MOICH WŁOSACH NIE SPRAWDZIŁA SIĘ W OGÓLE, mimo że moje kłaczki uwielbiają aloes.
Zamiast pięknie nawilżyć włosy robiła z nich jedno wielkie tępe, szorstkie, sztywne siano bez objętości, które nawet po użyciu maski ciężko jest rozczesać.. Jedyny plus z jej użycia to chyba tylko taki, że nabłyszczała włosy...
Jak dla mnie maska w ogóle nie spełnia obietnic producenta, bynajmniej nie na moich włosach. Z wykorzystaniem jej męczyłam się już dobre pięć miesięcy. Próbowałam ją używać na kilka sposobów, w sumie to kilkanaście - na 3 minuty, na dłużej, przed myciem, po myciu, podgrzewałam suszarką, wprasowywałam dłońmi, nawet w akcie desperacji postanowiłam nią umyć włosy (tak, głupia ja.. ) i efekt był zawsze taki sam - niezadowalający puch.
Reasumując, zbyt duże wiązałam z nią nadzieje, że na moich wysokoporowatych, suchych włosach się sprawdzi. Niestety przeliczyłam się i to bardzo. Oczekiwałam super nawilżenia, a skończyło się na strączkującym się sianie. Kolejny raz nie kupię tej NV. Ale pod względem gabarytów muszę pochwalić - wygodne opakowanie, kremowa konsystencja nieprzeciekająca między palcami, i niestety jak dla mnie zbyt wydajna.
Equilibra:
Kolejna super wychwalana w sieci maska do włosów z aloesem już na drugim
miejscu za wodą w składzie, dodatkowo znajdziemy olej arganowy i rzepakowy,
proteiny pszenicy, hydrolizowaną keratynę, witaminy i emolienty.. Super,
prawda? Też się zgadzam ;) I pomimo wysokiej ceny 24zł za 200ml nie żałuję, że
ją kupiłam. Gdyby nie fakt, że nie miałam po drodze z kupnem wyżej opisanej
poprzedniczki, nie skusiłabym się na tą. Maska od razu przypadła mi do gustu, może
nie tyle mi, co moim włosom, które są bardzo kapryśne (dlaczego ta masa pasuje,
a poprzednia nie?).. No cóż, niestety te cholerne kłaki lubią żyć własnym
życiem i często mi o tym przypominają. Ale wracając do maski, efekt na włosach
był dla mnie wow – błyszczące, rozczesujące się bez najmniejszego problemu,
gładkie, wyglądające na odżywione – no czego chcieć więcej.
Maskę stosowałam głównie na dwa sposoby – po myciu na 5 minut, jak to
podpowiada producent i pod czepek i czapkę na jakieś pół godziny. Jeszcze wtedy
ślepo wierzyłam w to, co jest napisane na opakowaniu, no i nie znałam jeszcze
innych metod wykorzystania maski – tak..
było to na samym początku mojego włosomaniactwa. Teraz pewnie troszkę
inaczej bym się nią zaopiekowała, aby jeszcze bardziej wycisnąć z niej to, co
można.
Także maska na moich suchych wysokoporach się sprawdziła i to na 5+,
oczekiwałam nawilżenia i go dostałam. Jak będę miała okazję, na pewno jeszcze
raz ją kupię, pomimo tej ceny. Co do pudełeczka – nakrętka odkręcana, kremowa
konsystencja maski, ale troszkę rzadsza niż ta od NV. No i bym zapomniała o najważniejszym – w związku
z tym, że maska ma w składzie proteiny nie radziłabym jej stosować dzień w
dzień po każdym myciu przez dłuższy czas, ponieważ przy włosach nie
przepadających za proteinami można je sobie przeproteinować.
Dla mnie tę bitwę zdecydowanie wygrała maska firmy Equilibra.
Jestem ciekawa, jak obydwie sprawdziły się u Was? ;)
Także to takie moje ogólne spostrzeżenia co do nich. A teraz tak w
skrócie, to, co najważniejsze:
Pozdrawiam, Nika! ;)
No to wybór jest oczywisty :). Żadnej z tych masek nie miałam. Na razie wykańczam zapasy, a potem planuję kupno jakiegoś Kallosa. :D
OdpowiedzUsuńJa teraz chcę wydenkować wszystko, co się da :) i żadnych zakupów na sierpień nie planuję
UsuńŻadnej z nich nie miałam, ale może na tę drugą się skuszę.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuńżadnego nie miałam ale sporo dobrego o nich słyszałam :)
OdpowiedzUsuńHehe ;) ja też, ale jednak moje włosy przy NV się zbuntowały
Usuńaloesowa Natur Vital jest moim stałym "gościem" na półce, ale chęgtnie spróbowałabym tej drugiej :D Moje włosy kochają aloes. Na razie kolejną maską, którą testuję jest aloesowa maska WAX. I muszę powiedzieć, że jest ekstra. Ale tylko wtedy, kiedy nałożę ją pod ręczniczek na 40 min, podgrzewając przez ok. 5 min. I wtedy włosy są świetne :))
OdpowiedzUsuńMoim numerem 1 jeśli chodzi o aloes to i tak pozostanie Biovax do włosów ze skłonnością do wypadania ;) Ale o tym Waxie też gdzieś ostatnio czytałam i będę chciała go wypróbować :)
UsuńNie miałąm żadnej z nich, ale dożo dobrego słyszałam o NaturVital :)
OdpowiedzUsuńŻadnej z nich nie mialam i teraz widze ze musze poszerzyć moje zapasy o produkty z aloesem :-)
OdpowiedzUsuńPoszerz ;) Aloes potrafi zdziałać cuda :)
UsuńMam wielką ochotę na maske z Equilibra :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej z nich, ale marka Equlibra wydaje się być ciekawa:)
OdpowiedzUsuńZadnej z nich nie mialam. Natur Vital dlugo mnie dlugo kusila, dopoki nie odkrylam, ze moje kosmyki za aloesem nie przepadaja ;)
OdpowiedzUsuńZadnej z nich nie mialam. Natur Vital dlugo mnie dlugo kusila, dopoki nie odkrylam, ze moje kosmyki za aloesem nie przepadaja ;)
OdpowiedzUsuńMoje natomiast kochają ;)
Usuńja planuje zakup maski Natur Vital ;)
OdpowiedzUsuń